środa, 4 czerwca 2008

Agato, spotkaj Arka !!


Była reprezentantka Polski w siatkówce Agata Mróz-Olszewska zmarła w wyniku infekcji 14 dni po zabiegu przeszczepu szpiku kostnego.

Do samego końca był z siatkarką jej mąż, Jacek Olszewski. "Jeszcze o drugiej w nocy jechaliśmy po leki. Była szansa, ale zabrakło nam czasu i szpik nie zaczął jeszcze działać. Nie mamy do nikogo żalu, tak miało być. Agata urodziła córeczkę, która ma dzisiaj 2 miesiące. Do samego końca powtarzała, że jeśli miałaby jeszcze raz zdecydować się na dziecko czy własne zdrowie, to nigdy by nie zmieniła decyzji. Córeczka była czymś najwspanialszym co ją w życiu spotkało"

Mróz zmarła w środę, po godz. 10. "Pacjent zaintubowany odchodzi w spokoju, nie czuje nic, nie boli go nic" - dodał Kałwak.

Mróz była wielokrotną reprezentantką Polski w siatkówce. W 2003 i 2005 roku zdobyła złoty medal mistrzostw Europy. Występowała w BKS Stal Bielsko-Biała, z którym w latach 2003 i 2004 wywalczyła mistrzostwo Polski, a w latach 2004 i 2006 Puchar Polski. Od 2006 r. występowała w zespole Gruppo 2002 Murcia, z którym w 2007 r. zdobyła m.in. mistrzostwo i Puchar Hiszpanii.

Na chorobę szpiku kostnego cierpiała od siedemnastego roku życia. Karierę sportową musiała przerwać w 2007 r. ze względu na pogarszający się stan zdrowia.




Agato, spotkaj Arka !!Pytacie dlaczego ?! Bo Bóg jest jak ogrodnik - ścina kwiaty, gdy są najpiękniejsze... ;( W życiu Agaty najpiękniejsze było to, że sama dała życie - widziała swoją córkę, przytulała ją, a wcześniej nosiła pod sercem. Teraz córka będzie już zawsze nosić w sercu matkę, która pozostanie w niej nieśmiertelna... Dziękuję Bogu, że dał jej aż tyle. Bo właśnie to znaczyło dla niej najwięcej... Ogromna strata dla polskiego sportu - Agato, spotkaj Arka Gołasia i zagrajcie razem, bo wszystko co wielkie należy do nieba... <*>



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

To jest dla mnie takie nieokreślone, takie niewypowiedziane... Nawet nie wiem jak się z tym czuje... Poniżej współczesna wersja bajki o Kopciuszku - lekka, może nawet trochę perwersyjna ale do śmiechu... Może takie właśnie jest życie - że łzy zawsze są ponad śmiechem ?! Że nawet jeśli pojawia się zatrzęsienie radości, to zaraz nad tym musi być wstrząs smutku... Dziękuję Kasiu, za umieszczenie w tej notce mojego komentarza, dołączonego na onecie. Jakiś mędrzec powiedział kiedyś, że - Niezawodnym końcem wszelkiego bólu i wszelkiej wrażliwości na ból jest śmierć. Ja twierdzę, że to śmierć jest naszą wrażliwością, bo tylko dopóki nie unikamy bólu odejścia, znaczy to, że ból ten nie jest złem. Bo owocem bólu jest cisza. Owocem ciszy - modlitwa. Owocem modliwty - wiara. Owocem wiary - miłość. Owocem miłości - dobro. I Agata zrodziła ze swojego bólu każdy z tych owoców. Dlatego, gdy odchodziła nic ją już nie bolało... <*> ;( < F.>