piątek, 26 września 2008

nie odejdę, zostanę nie bój się, nie opuszczę Cię... :*


-czy słyszysz to?
-nie słyszę
-uważniej natęż zmysł
-Nie potrafię już
-chodź pomogę Ci
-proszę pokaż mi drogę
-usłysz delfina
-po czym go poznam?
-po pękającej tafli wody
-chyba słyszę
-tak to fala którą stworzył
płynie na północ do kruka z brzegu pucharu
obudził pannę, która podskoczyła lekko w lewo
ominęła Lwa, Byka, oriona ale zatrzymał ją rak
swoimi szczypcami ze srebra
usiadła i popatrzyła za siebie
ujżała bliźnięta spoglądające czule
zadowolona milczała
zafascynowana ciepłym uśmiechem załogi argonautów
została...
-tak słyszę! nareszcie słyszę
powiedz mi jeszcze
proszę nie odchodź
- nie odejdę, zostanę
nie bój się, nie opuszczę Cię...

piątek, 19 września 2008

Natalia... do Jakuba

Jakubku,

Tęsknię za Tobą tak, że aż mi szumi w uszach. Wyobrażasz to sobie? Mnie, głuchej, szumi w uszach z tęsknoty. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Ty zawsze byłeś. Po prostu przyszedłeś z ulicy i tak już zostało. Odkąd Cię kocham, zawsze byłeś, i przedtem też. Bo tak naprawdę to nie było "przedtem" przed Tobą.

Wiesz, że ja zawsze tęskniłam za Tobą już troszeczkę, nawet gdy byłeś blisko mnie. Tęskniłam już tak sobie trochę na zapas. Żeby później tęsknić mniej, gdy już pójdziesz do domu. I tak nie pomagało.

Czy mówiłam Ci, że gdy już będę słyszeć, to jako pierwsze nauczę się wymawiać Twoje imię? We wszystkich językach? Ale najpierw po rosyjsku.

A gdy już wrócę, to usiądę Ci na kolanach, oprę moje dłonie na Twoich ramionach i będę całować Twoją twarz. Kawałek po kawałku. Obiecaj mi, że mnie nie rozbierzesz, zanim skończę.

Jeszcze tylko dwa dni do operacji. Czekam. To oczekiwanie jest takie uroczyste. Czuję się, jak gdybym zbliżała się do jakiegoś następnego wtajemniczenia.

Jakubku, Ty przecież wiesz, że ja nawet nie próbuję Ci opisać, jak wdzięczna Ci jestem. Bo tego nie można opisać. A przecież wiesz, że ja dotąd umiałam opisać wszystko.

Tutaj nie ma żadnego kościoła. A ja tak bardzo chciałabym się modlić. Modlę się i tak. Zabrałam od Mamy ten mały drewniany krzyżyk. Kładę go na poduszce i modlę się do niego, ale chciałabym chociaż raz przed operacją pomodlić się w prawdziwym kościele. Bóg na pewno wie, co robi. Przecież znalazł mi Ciebie.

Myślisz, że ja nie ogłuchnę od tego całego hałasu, który na mnie spadnie, gdy już zacznę słyszeć? Nie śmiej się, ja naprawdę się tym martwię.

Przenieśli mnie do innego pokoju. Nie wiem, dlaczego. Tam było bardzo dobrze. Było nas 16 kobiet i były piętrowe łóżka. Ja nigdy nie spałam na górze piętrowego lóżka.

Teraz mieszkam w pokoju dwuosobowym. To pewnie mój ojciec. Tutaj w pokojach dwuosobowych mieszkają tylko ci, co mają ważnych ojców lub sami są ważnymi ojcami.

Mieszkam teraz w pokoju z mężczyzną! Ma na imię Witia i ma 8 lat. Witia też nie słyszy od urodzenia. Przyjechał tutaj z Leningradu. Jest cudowny. Malutki blondynek o rozbieganych oczach. Trochę podobny jest do Ciebie na tej fotografii z Twoim bratem i rodzicami, gdy miałeś 9 lat.

Opowiadamy sobie z Witia różne historie. To znaczy migamy sobie. Wiesz, że Witia miga po rosyjsku? U nich niektóre migi są inne. Uczę się od niego także rosyjskiego.

Z Witia bawimy się często na podwórzu przed barakami tego szpitala. Tam jest taki duży dół wykopywany przez ogromne koparki.

Jeszcze nigdy nie widziałam czegoś takiego. Te koparki wyglądają jak zardzewiałe czołgi, którym lufy dział zamieniono na te łyżki do nabierania ziemi.

Ale tutaj wszystko jest jak na starych fotografiach mojego dziadka. Te koparki to po to, że oni tam mają postawić zupełnie nowy budynek kliniki. Tak opowiadał nam Profesor. Profesor wstydzi się tych baraków i nie może doczekać się nowej kliniki.

Witia uwielbia schodzić do tego dołu, a ja udaję, że nie wiem, gdzie on jest, i szukam go.

Jeszcze tylko 2 dni do operacji. To będzie piątek. Sprawdziłam właśnie, że Ty urodziłeś się w piątek. To będzie znowu szczęśliwy piątek, prawda, Jakubku?

Uwielbiam Cię.

Natalia

PS Nagle tak cicho zrobiło się w moim świecie bez Ciebie...

S@motność w sieci... od teraz moja ulibiona książka:)

Zobaczyłam ją na półce w sklepiku z tanią książką… i niech mi ktoś powie, że przeznaczenia nie ma.. gdyby nie to, że poszłam do takiej a nie innej szkoły (daruje sobie teraz fakt ze gdyby nie to ze się urodziłam , że rodzice, że coś tam – bo jak wiemy wszystko jest od siebie zależny i nie ma czegoś takiego jak przypadek- takie moje zdanie ) nie byłabym w poznaniu wtedy nie znalazła tego sklepiku w ciemnym zaułku, nie wróciłabym tam i ona by na mnie tam nie czekała. A jednak stała tam w szarej okładce i czekając uśmiechała się. Tyle już o niej słyszałam, i o filmie, stwierdziłam kiedyś, że zanim obejrzę film , musze ją przeczytać. Przeczytałam dopiero teraz tyle lat po jej wydaniu a nie żałuje, bo trafiłam na wersje poprawioną, gdzie jak to mówi sam autor „Keith Richards nie będzie już więcej perkusistą!”

Otworzyłam i zaczęła się moja z nią przygoda, z każdą kartką - nigdy tak jeszcze nie miałam- chciałam przejść na następną stronę i dalej , dalej… jednocześnie nie chcąc bo wiedziałam , że idąc dalej mam mniej do czytania. A tą książkę, po prostu chce się czytać godzinami, nie pić nie jeść tylko czytać… dobra metoda na odchudzanie…

Tak pięknie mi pokazała czego w życiu szukam, odkryła siedzące we mnie pragnienia, tak uszczęśliwiła jednocześnie tak mocno raniąc, zadała mi taki ból, który boli z każdym dniem bardziej ale da się przeżyć…. To nie do opisania jest i już. Po prostu się nie da… trzeba przeczytać. Ta książka uświadomiła mi jacy powinniśmy być mimo , że nadal słabi jako ludzie. Czego szukając w życiu powinniśmy się trzymać i sprawiła, że na nowo uwierzyłam w miłość, i tęsknotę. Tej książki właśnie teraz potrzebowałam, i to było przeznaczenie ,że nie czytałam jej wcześniej. Przestawałam wierzyć w miłość a ona mnie od tego odciągnęła i nie ważne, że wiem, ze takiego Jakuba nigdy na ziemi nie było i nie będzie. Ale wiem też , że warto szukać… cztery słowa , będą ze mną już do końca życia, cztery słowa, które jednocześnie budzą we mnie smutek i radość , najpiękniejsze i najbardziej głupie wyrażenie zarazem.. takie proste a tyle potrafi dać i powiedzieć.. głupie : „Jakubku, tęskniłam za tobą”

I nie ważne , że ja bym tą książkę chciała przeczytać z innym zakończeniem.. bo to zakończenie właśnie pozwoliło mi na nowo czuć… „najważniejszą emocją: miłością.”

Od teraz każdy facet będzie tak banalnie niedoskonały, będzie porównywany z ideałem którego jak wiemy nie ma. Nie pozwolimy, my kobiety , zamknąć się w szarej rzeczywistości, wiemy, że mąż nie musi oznaczać tego, że gdzieś nie ma naszego Jakuba.. nie znaczy , ze mąż jest tym Jakubem… a tym bardziej jeśli nie wie ile radości daje całowanie nadgarstków…

Fragmenty:

ONA: Miałeś chory rozum czy duszę?

ON: Chwileczkę! Tak nie będzie! Zapukała sobie panienka w monitor jego komputera jak obcy do drzwi i zaczyna przesłuchiwać go z biografii. Nie zdążył zareagować, ponieważ nadeszła kolejna jej wiadomość.

ONA: Wiem. Posuwam się za daleko. To przez tę wirtualność. Mam uczucie, że fakt, iż jesteśmy tak bardzo anonimowi, pozwala mi pytać o rzeczy, o które nie zapytałabym nigdy, gdybym poznała Cię w pociągu lub kawiarni. Wybacz.

ON: Miała rację. Internet był taki. Przypominał trochę konfesjonał, a rozmowy - rodzaj grupowej spowiedzi. Czasami było się spowiednikiem, czasami spowiadanym. To czyniła ta odległość i ta pewność, że zawsze można wyciągnąć wtyczkę z gniazdka.

Nic tutaj nie rozprasza. Ani zapach, ani wygląd, ani to, że piersi są zbyt małe. W Sieci obraz siebie kreuje się słowami. Własnymi słowami. Nigdy się nie wie, jak długo wtyczka będzie w gniazdku, więc nie traci się czasu i od razu przechodzi do rzeczy, i zadaje naprawdę istotne pytania. Zadając je, tak do końca chyba nie oczekuje się zupełnej szczerości. Tego ostatniego nie był jednak całkiem pewien. Dlatego zawsze odpowiadał szczerze. Jeżeli nie wiesz, co odpowiedzieć, mów prawdę" - nie wie, który filozof to doradzał, ale na pewno miał rację. Poza tym on nie miał zbyt wiele doświadczenia. Oprócz tych z doktorantem z Warszawy nie prowadził dotychczas takich wirtualnych rozmów. Odpisał:


Myślisz, że chory rozum można odróżnić od chorej duszy? Pytam z ciekawości. Ja miałem chore wszystko. Każdą pojedynczą komórkę.

Warszawa, 30 stycznia

Dowiedziałam się o Twoim istnieniu około 16.30. Teraz jest dopiero 17.15 w Warszawie, a zdążyłeś już wywołać we mnie podziw, zdumienie, ciekawość, zazdrość, wzruszenie, smutek i radość. Ja ostatnio mato przeżywam, więc zauważam ostrzej takie uczucia.

Miałeś rację, mówiąc, że nie potrzebuję żadnej rady. Potrzebowałam to tylko uwolnić z siebie i komuś po prostu powiedzieć. Teraz wiem nawet, że najmniej ze wszystkich chcę to powiedzieć Tobie. Poza tym to stało się nagle zbyt banalne, aby tracić na to Twój czas.

Miałam tyle wiadomości o Tobie, że chcę, abyś i Ty coś wiedział o mnie. Mam 29 lat, mieszkam w Warszawie, od 5 lat z mężczyzną, który jest moim mężem, mam długie czarne włosy i oczy, których kolor zależy od mojego nastroju.

Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że mam ICQ tutaj w moim komputerze, l że Ty masz.

Od 16.30 dzisiaj tak się cieszę.

Do jutra.

Jeśli pozwolisz.

Pozwolił…. To było piękne;) a mogole to coś czuje , że na tym blogu pojawia sie teraz wielkie fragmenty tej książki……


autorowi tylko jedno : dziękuje!
skończyłam czytać wczoraj jutro znowu zacznę;)

piątek, 12 września 2008

szkoda , że jest to tylko sen...


tak wiele jest zgubionych dni, porzuconych myśli, zapomnianych chwil..
tak chwiałabym pozbierać je , poukładać jak mozaikę w jeden sen...
taki co osusza wszystkie łzy.

nie mów już dzisiaj nic.. kimkolwiek jesteś po prostu pośmiej sie ze mna , po prostu przytul i zarzuć jakimś zgrabnie dobranym zdaniem, że wszytko bedzie ok...

czy wiesz jak bardzo chciałabym stąd zwiać? wiesz?
nie wiesz, bo tego nie da sie opisać...


szkoda , że jest to tylko sen...

czy... dlatego ponieważ...

jak długo jeszcze ?

świadomość zmieni swe wersy...
tym padającym na twarz spoglądam oko w oko...

nie ufam trzęsącej sie z zimna, na głodzie i zielonym obłokom....




obudź mnie i cały zmysłów tłum... niech ktoś mnie obudzi z tego piekielnego snu...

czwartek, 11 września 2008

wyspy szczęśliwe


A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.



Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością

wtorek, 9 września 2008

moje płaskie zycie...


.. Ale wtedy był jeszcze gotów nosić Cię na rekach. Teraz nie chce nosić nawet twojej walizki. Ala ma rację. Faceci są jak niektóre radioaktywne pierwiastki: mają bardzo krótki czas połowicznego rozpadu. Potem już promieniują śladowo. I przeważnie tylko w innych laboratoriach. Chociaż niekoniecznie. Wystarczy, że laborantka jest obca i młodsza....



Dalej cytując słowa z "samotności w sieci" śmiem powiedzieć Paulinko, że : nie wiem jakby wyglądało moje życie bez ciebie, nie potrafię sobie tego wyobrazić, , byłoby one jak świat pozbawiony jednego wymiaru. Płaskie.

I don't care... You're here tonight.


zagubiona w morzu zdarzeń... nie kochana i kochana.... z wiarą i nadzieja - wiem, że dalej muszę iść... ktoś mi każe chwytać czas, niepewności zakryć twarz... a ja nie mam dziś na to siły , na nic dziś siły już nie mam.... kiedy nie wiem w która stronę iść , mam słuchać siebie... czemu , nie potrafię celnych rad udzielać?... sobie...

zagubiłam sie pośród marzeń swych...
jaką mam gwarancje , że jeszcze kiedyś cokolwiek przeżyje? jaką mam gwarancje ze wychodząc z domu dziś , wrócę do niego.... żadnej, dlatego chciałabym póki mogę żyć po swojemu , też nie umiem.... jak walczyć o to co mi sie niby należy, skoro po każdym słowie, mam wyrzuty sumienia , że .....

w gardle stoi mi teraz takie fajne coś , taka wielka gula.. oczy znalazły sie nagle w mokrym miejscu, a mówiłam im , żeby sie nie pociły...



one love... one life.... one me....


chce wreszcie powiedzieć I don't care... You're here tonight. - tylko dlatego, ze wiem, że byłoby mi wtedy łątwiej znieść to co czuje... a może ktos mi powie co ? bo ja juz sama siebie nie rozuemim... nie wytrzymam dłuzej w tym domu... zaczynam rozumieć samobójców i zazdrościc im odwagi...

poniedziałek, 8 września 2008

I oto jest temat: mężczyzna!


I oto jest temat: mężczyźni! Ach, jeszcze raz można o tym pomówić do syta! Wystarczy młody, ładny buziak, żeby opuścić żonę, z którą przeżyło się dwadzieścia lat, żeby opuścić dorastające dzieci. Mężczyzna! Jakiś niższy gatunek ludzi, rodzaj zwierząt, które należy opanowywać, ujarzmiać, tresować, które trzeba umieć trzymać. Poświęca się temu całe życie, całą inteligencję uczucia, całą przemyślność instynktu, stwarza się nową dyscyplinę psychologiczną, pełną wskazań, norm i paragrafów - NA PRÓŻNO. Rzecz w tym, że mężczyzna, że znów wrócę do Freuda, by posłużyć się metaforą, rozgrzewa się jak żarówka: trzask prask i już jest rozżarzony do czerwoności, i kolejne trzask prask lub pstryk, jak kto wili, i w sekundę sopel lodu. Płeć niewieścia zaś, i to jest naukowo dowiedzione, rozgrzewa się jak ruszt, rozumiemy się? Powolutku, pomalutku, na wolnym ogniu, jak dobra escudella. Ale gdy się już rozgrzeje, nie ma siły, która by to zatrzymała. Jak wielkie piece w Vizacyi. Jak wywodzi nam Freud, kobieta pragnie czegoś wręcz przeciwnego, niż myśli lub mówi, co, jak dobrze się temu przyjrzeć, nie jest wcale czymś przerażającym, jeśli zważyć, że mężczyzna, jak wywodzą nasi rodzimi uczeni w piśmie, ulega z kolei dyktatowi swego narządu płciowego lub trawiennego.Jak kobieta widzi, że ktoś jest smutny, to nie mówi mu nigdy "jesteś smutny". Tak głupio postępuje tylko mężczyzna. Kobieta udaje, że wcale nie widzi smutku - i jest weselsza, milsza, piękniejsza niż zwykle. Wtedy smutek mija.

Myślenie, tworzenie pojęć jest czymś wyłącznie męskim. Kobieta przybywa z krainy milczenia i zachowuje się, jakby zamieszkała w obcym kraju, którego języka musi się wyuczyć: nigdy nie staje się on jej własną mową. By wyrazić siebie, musi posłużyć się pojęciami, które w nikłym stopniu oddają rzeczywistość, ponieważ przynależą do mężczyzn. Kobieta próbuje wytłumaczyć, nigdy jednak jej się nie udaje. Właśnie dlatego mężczyzna nie potrafi zrozumieć kobiety. Pogoń za kimś, kto określi istotę jej samej - oto, co kładzie się cieniem na kobiecym przeznaczeniu: powiedz, co jest we mnie, ja o tym nie umiem mówić... Odwieczne poddaństwo, odwieczna nienawiść i rezygnacja... Na wielkiej scenie świata kobiety są tylko jak gdyby widzami, ich uwaga, pomoc, nagana lub pochwała, zachęcić, ulżyć, poprawić, pobudzić aktorów mogą, ale aktorami są wyłącznie mężczyźni.Jedynym tak naprawdę istotnym wymiarem u mężczyzny, o którym marzą kobiety - wynika to ze wszystkich bez wyjątku ankiet i badań - jest długość genu sterującego syntezą receptorów (protein) hormonu wazopresyny. Bo im więcej tych receptorów, tym mężczyzna jest wierniejszy. ...godłem mężczyzny jest honor, który jako jedyną ziemską wartość można zabrać do grobu (...) cnotą mężczyzny jest umiejętność przyznawania się oraz przepraszania, gdyś zgrzeszył lub zrobił błąd; a powinnością mężczyzny - lojalność, wierność danemu słowu. Mężczyźnie, który jest próżny i przesadny, wielomówny i w żartach niewybredny, który o sobie prawi z samochwalstwem, a o innych z pogardą, który jest porywczy, nieprzystępny, zuchwały, nieobyczajny i zgoła niecny, ograniczony przy tym i rozwiązły - trzeba tylko rysów ładnych i słusznego wzrostu, by był uwielbiany przez kobiety.


Jak mądre byłyby kobiety, gdyby miały te rozumy, które dla nich potracili mężczyźni. To "coś" u mężczyzny to są jego pieniądze.

niedziela, 7 września 2008

I will stand by you forever, You can take my breath away.


Would you dance if I asked you to dance?

Would you run and never look back?
Would you cry
if you saw me cry?

And would you save my soul, tonight?
Would you tremble
if I touched your lips?

Would you laugh? Oh please tell me this.

Now would you die for the one you loved?

Hold me in your arms, tonight....

I will stand by you forever. You can take my breath away.


Would you swear that you'll always be mine?


Oh, I just want to hold you. I just want to hold you.


I don't care... You're here tonight.

sobota, 6 września 2008

o slubie o marzeniach, o przyszłości ... Bo tak bedzie!!! :D


cała sobota zleciała, na marzeniach o tym jak powinien wyglądać ten jeden dzień, ta jedna sobota?
hej no właśnie w sobotę rozmawiamy o sobocie? czyżby jakiś znak, przeznaczenie?:D nie wiem ;) ale pięknie było ;D



... Nie muszę pytać czy otworzysz, bo wiem, że kiedy zjawię się to w progu będziesz stać... I zdejmę płaszcz podszyty lękiem, gdy przy mnie i przy nikim więcej Twoja jasna twarz... Dajesz mi niepokorne myśli i niepokoje, tyle ich wciąż masz, kochana !!... Podtrzymywałaś moją głowę, nie roztrzaskałam skroni o podłogę póki co... Przed snem wypowiedz moje imię, przybęde wraz ze świtem... Proszę nie śpij - jestem już... ... Kiedy dotknął Cię pierwszy raz - podarowałaś mi pierwszą myśl... Gdy powiedział coś co znasz - podarowałaś mi drugą myśl... Kiedy zrobił coś - porównałaś... I dałaś mi kolejną... Może czasem brak Ci będzie moich słów, kiedy sama przed lustrem staniesz - kiedy on spokojnie będzie spał, chwytał to co mu dane... Z kimś innym będziesz w inną noc... Oczy otworzysz przytomne... Spyta sennie - Co Ci jest ?! Po ciszy zbyt długiej, odpowiesz - NIC... Kiedy kwiat Ci podaruje, nie róży ciepło poczujesz... To będę ja i zapach mojej skóry - którego tak brakuje... W kąpieli, gdy ręce Ci zbłądzą - oczy zasnują mgłą w jeden punkt zapatrzone... Kiedy nie swoich rąk zapragniesz - podarujesz mi myśl... Kiedy dziecka płacz przywoła Cię... Gdy pusto w domu i cicho będzie... Spojrzysz, głaskając je - jakby ono wyglądało... Znów podarujesz mi myśl... Gdy za siwy kosmyk złapiesz swój i ręce zabolą zmęczone, zapytasz - Gdzie leżę ja ?! Że chcesz się już przy mnie położyć... I podarujesz mi ostatnią myśl... P.S. Mogłabym coś dopisać, ale to i tak za mało... Dedykuje Tobie ten piękny tekst, naszym marzeniom, które są wciąż do spełnienia - bo nawet kiedy już spełnią się, kiedy już będzie tak jak obie chciałybyśmy, bojąc się chcieć to i wszystko zaczęło się od przyjaźni, każda nasza święta miłość... Ta, która ma być INNA. I nawet kiedy dostaniemy więcej niż się spodziewamy to i tak NAJWIĘCEJ znaczy to, że siebie mamy !! Kocham Cię całą Pauliną Kucharską. Nawet jeśli kiedyś obok będzie myślnik z dopiskiem jeszcze jednego nazwiska ;) ;* ;* ;* ;* To będę Cię po prostu kochać dwa eazy bardziej ;* ;* ;* ;* ;* ;* ;* ;* ... Przyjaźń... Nie będzie nic ponadto... Najpiękniejszym prezentem od życia jest być w czyimś życiu najważniejszą osobą... Mamy to szczęście, że to co miało nas oddalić, przybliża... I wiem, że tamto zło sprawiło, że narodzone na nowo, jesteśmy dla siebie częścią życia... Nic ponadto... Bo będziesz częścią mojego męża, częścią mojego dziecka... Będziesz tańcem weselnym, najpiękniejszą bielą... I tak jak w każdym momencie będziesz częścią mojego życia, tak będziesz częścią mojej śmierci... Ślubuję Ci to ;) ;* ;* Kocham ! ;* ;* Paulina Kucharska - ... ?!... :)


a od siebie dodam jeszcze , że ta sobota to jedna z tych najpiękniejszych i najbardziej czekanych sobót w zyciu ;) dlaczego? bo przesiedziałam ja przed kompem, ale z kim !!! z najważniejsza osoba w zyciu! :D kocham cie :*

o łzach ...


Może to dziwne, ale weszłam tu by poczuć się mniej samotnie. Weszłam tu bo wiem, że jest to jedno z nielicznych miejsc , gdzie zawsze zostanę wysłuchana a co najważniejsze zrozumiana przez najważniejsza osobę w moim życiu. Ona zawsze będzie tą najważniejszą, nawet jeśli będę już miała swój ciepły kąt ,kiedy zadzwoni wezmę wolne w pracy, zostawię dzieci z ich ojcem, spakuje sie szybko - co jest zupełnie do mnie nie podobne- wezmę tylko dwie bluzki, dwie pary spodni i bieliznę... wyjadę w ciągu 12 godzin na lotnisko i w ciągu kilku godzin wsiądę w pierwszy samolot, lecący tam gdzie ona aktualnie będzie...wyjadę i zostawię to wszystko na jeden dzień tylko po to żeby z nią posiedzieć, żeby nie czuła się samotnie... żeby złapać i zamknąć jej dłonie w swoich , żeby otrzeć łzę albo dzielić największe szczęście, bo wiem , że gdyby mogla zrobiłaby to samo w każdej chwili... i to jest najpiękniejsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała, to głupie uczucie , ta głupia PEWNOŚĆ , że ona jest. i ze mimo daleko , to sercem zawsze obok...

i teraz też jej potrzebuje, i mimo, że nie mogę z nią porozmawiać, to wiem, że ona jakoś tam wie, że coś nie tak, chyba ze przez morze jeszcze te uczucia nie doleciały ;)

i niech mi ktoś powie, że przyjaźń nie jest mocniejsza i ważniejsza od miłości ;) zatłukę ! ;)

właśnie weszła na gg ...
akurat teraz mimo ze cały dzień jej nie było, i niech ktoś powie że nie doleciały myśli i niepokój;)


nie napisze nic więcej , bo już nie trzeba ;D

skarbie KOCHAM CIĘ!

już lepiej, sam fakt ze jesteś sprawia ze jest mi lepiej ;*

poniedziałek, 1 września 2008

o cudach...


Wmawiano nam , gdy byliśmy mali, że cuda istnieją... mieli racje , cuda to słowa, każdego dnia wypowiadane na nowo, cuda to gesty wykonywane w naszym kierunku, cuda to spojrzenie, to moment gdy spotyka się wzrok drugiego człowieka z naszym wzrokiem. Cudem jest uśmiech każdej żywej istoty, czy to zwykły ludzki, czy machanie ogonkiem naszego psa.


- ale wtedy brakowało mi tego wojowniczego błysku w twoich oczach i stanowczego grymasu tych uroczych ust. co mi przypomina... - pocałował ją lekko - to jednak zupełnie inny rodzaj stymulacji. Jestem gotów kłócić się z tobą, Kayleen, jeżeli ty jesteś gotowa potem się ze mną godzić.

- kobiety to wieczna zagadka...


( Nora Roberts " W snach" )


Chce stworzyć dom, założyć rodzinę, żyć z kimś, kto będzie mnie szanował, rozumiał i kochał. Nigdy nie zgodzę się na mniej.


- niekiedy cierpliwość to tchórzostwo

( Nora Roberts " Na zawsze" )





- Jakub, tęskniłam za Tobą.
- Czekałem na ciebie. Czekać. Czy to to samo co tęsknić?
- Nie. Dla mnie nie. Przy czekaniu nie budzę się o 5 rano, rezygnując z najlepszych snów. (...)
Przy czekaniu mleko nie traci dla mnie smaku. Przy tęsknocie tak.

janusz L. Wiśniewski -samotność w sieci



i jak to było... o już pamiętam, coś w stylu: panie Boże pozwól mi być takim za jakiego uważa mnie mój pies...

ja też o to proszę...