niedziela, 25 maja 2008

moj sen....


Dziś pierwszy raz od dłuższego już czasu, miałam sen, sen który zapamiętałam.... i do którego chciałabym powrócić... może tak w skrócie, nie wiem czemu takie wrażenie na mnie wywarł...ot nic było tylko kilka słów, kilka osób, których nawet nie znam tak dobrze ,zamieniłam zaledwie z nimi kilka zdań... ale były spojrzenia i chyba w nich odnalazłam coś.. ciekawa jestem tylko co.. oprócz takiego zwykłego ciepła.. którego mi teraz brak...

to chyba przez to katowanie się wczoraj tą piosenką, Dotykaj delikatnie...

Wyszłam z domu.. i szłam przez podwórko, przy śmietniku na jakiś fotelach siedziała grupka chłopców, obok stał samotny fotel stary , i siedział tam mój znajomy , z którym jestem ledwo co na cześć ;P bo on jakiś taki, niemrawy jest mimo ze nawet przystojny ;P ja pamiętam ze szłam i płakałam bo moja mama coś powiedziała coś zrobiła czy cos takiego… podszedł do mnie , nieśmiało , jak zawsze i tylko jedno zdanie : Kasiu , płaczesz? Przepraszam musze iść pogadamy wieczorem…

Ja wieczorem miałam brać ślub z jakimś gościem , wiem ze był moment jak rozmawiałam z mamą , ze nie chce, bo wczoraj ktoś mnie spytał czy mam kogoś a ja nie myśląc ze nie, i wniosek taki mi chodził po głowie , jak może wyjść za kogoś , skoro bez namysłu potrafię powiedzieć ze go nie ma w moim życiu ?

Szłam taka smutna

Wtedy ni stąd ni zowąd pojawił się ten znajomy… zdziwiłam się , usiadł obok na ławce spytał co się stało, wiec mu powiedziałam i w dodatku jeszcze powiedziałam że jest taki jeden gościu którego kocham , ale on jest z daleka aniby , tylko ze teraz jest w Stargardzie.. chciał z nim pogadać ale ja mówiłam ze nie , a tu siedział paulina k. jeszcze obok , zabrała mi telefon i dała temu znajomemu ;) ja zrezygnowana wstałam i zgodziłam się na wszystko wiedziała ze i tak nie przyjedzie.. i siadłam na jakichś schodkach na podwórzu kolega podszedł , Pauliny już nie widziałam i usiadł obok , powiedział ze on przyjedzie , powiedziałam ze to i tak nic nie zmieni.. kucnęłam naprzeciwko niego i pocałowałam go w czoło, powiedziałam: dziękuje za to że jesteś najwspanialszym przyjacielem na świecie… mimo ze wiem że mnie kochasz (boże to było straszne ja za tym gościem nie przepadam w Realu ,no nie mam nic do niego ale tez nic za ;P ehh ) pocałowałam go drugi raz , on mnie przytulił tak mocno i wtedy obok nas po mojej lewej stronę kucnął ten gościu co my się niby kochamy.. ja popatrzyłam na kumpla swojego uśmiechnęłam się , zrobiło mi się jakoś dziwnie smutno… i przytuliłam tego swojego po lewej. Wstaliśmy poszłam na ławkę, rozmawialiśmy , siedziałam tam i widziałam jak przyjaciel wstaje , spojrzał w moją stronę i odszedł… wiem z tego snu ze z tym co na ławce siedziałam nic nie byłoby on nie miał odwagi… ja potem poszłam na rower i znowu widziałam tego gościa, niby przyjaciela w tym śnie .. cały czas sie do mnie dziwnie uśmiechał…i był dziwnie smutny

W każdym razie ślubu nie było z nikim

Bo

Obudziłam sie

jeszcze jedno, do tej pory czuje ich wzrok na sobie , jednego i drugiego , taki ciepły , taki nie obojętny... eh :/wrr



I teraz niech mi ktoś powie do jasnej cholery co ten sen maił znaczyć??


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Nio coż... Ty mnie kochana nie pytaj co to miało znaczyć, bo sama starciłam ostatnio umiejętność odczytywania znaków... W ogóle wszystko o czym Ci mówiłam, jest jakieś takie NIEPODOBNE DO MNIE !! Chcesz żebym pomogła Tobie zrozumieć - może już niebawem nadejdzie czas dokonania ważnego wyboru i sen był o tym, żeby nie wybrać źle ?! Teraz żadna symbolika nie przychodzi Ci do głowy, ale sny jako głos naszej podświadomości są chyba jedym NIEREALNYM ALE RZECZYWISTYM PRZEKAZEM jeśli wiesz o czym mówię. Ten wzrok był na pewno tym, za czym tęsknisz, a czego ja tak się boję... Jeśli ja też pojawiłam się tam to chciałam Ci powiedzieć, że dobrze iż Ciebie mam !! ;** Bo chyba obie doroślejemy i razem łatwiej będzie przez to przejść - tym bardziej, że w naszym życiu NIE ZMIENIA SIĘ NIC z wyjątkiem tego, że WSZYSTKO JEST JUŻ INACZEJ... Sprawy nieistotne nabierają znaczenia, a te które coś dla nas znaczyły nagle przestają istnieć... ;( Nie wiem czy prawidłowo to pojmuję, bo im bardziej rosnę tym maleje moja pewność odnośnie czegokolwiek... Mrugnięcie okiem i nie ten czas, nie to miejsce, nawet nie ta JA w jakimś sensie... P.S. Podziwiam, że katowałaś się tą piosenką - ja po jednorazowym odsłuchaniu łącznie z teledyskiem odjechałam. Było jakoś tak DZIWNIE. To chyba najbardziej trafne określenie NAS i tego czym się otaczamy... < F.>