czwartek, 22 listopada 2007

cienka różowa kreska


I wreszcie książka którą chciałam wam opisać odkąd tylko ją przeczytałam, podczas minionych wakacji. Zajęło mi to zaledwie kilka godzin w przeciągu dwóch dni. Jest to książka dla… dla Kobie głownie dla kobiet, dla dziewczyn które chcą sobie przeczytać coś lekkiego w weekend. Dla tych które lubią się uśmiechać podczas czytania, lubiących lekki styl pisania z delikatną psychologia.




Jane Taylor , jest redaktorką w jednym ze znanych wydawnictw i jak to każda kobieta mniej więcej co kilka dni czuje ze powinna coś zmienić w swoim życiu, nie uwierzycie co robi ? zachodzi w ciążę… no nie do końca zgadzają się pierwsze symptomy ale potem będzie ciężko, okazuje się , że nie jest w stanie błogosławionym i powstaje nowy problem Jane nie wie jak o tym powiedzieć swojemu obecnemu facetowi, rodzinie i najbliższemu przyjacielowi który jest cudzoziemcem gejem. Postanawia więc udawać ciążę! Jak długo wytrzymała w tym stanie? Odpowiem 9 miesięcy! W ciągu tego czasu bardzo podoba jej się bycie kobietą ciężarną , które mogłoby się nigdy nie kończyć. Zdobywa nową przyjaciółkę, trochę na siłe, ale za to bardzo nadopiekuńczą. Jej perypetie możecie przeczytać w książce Lauren Baratz-Logsted „cienka różowa kreska”


„- powiedziałaś mu – spytał David?

- tak.

- więc dlaczego masz taką ponurą minę?

- no więc..

- Jane – wypowiedział moje imię, jakby ono samo było upomnieniem.

- widzisz.. chodzi ot o, że już nie jestem w ciąży. A właściwie nigdy nie byłam.

Co do mnie, o ile o tym nie wspomniałam, to kocham Davida całym sercem i duszą. W ogóle myślę, że jeśli dziewczyna ma na tyle szczęścia, żeby mieć przyjaciela geja, musi być dla niego miła, prawda? W końcu tylko na nim można naprawdę polegać.


(...)

Ale wracam do tampaxów. Oczywiście nie obarczam odpowiedzialnością swojej matki za to że postanowiłam stymulować ciąże, dopóki w nia naprawdę nie zajdę, ale rodzice zdecydowanie ponoszą winę za pewne braki w uświadomieniu, a w moim przypadku to matka jest winna temu, że nie nauczyłam się używać tampaxów.

Była staromodną córką staromodnej matki, które jej też nie pomogła, kiedy pokolenie mojej matki przeszło wreszcie z podpasek przytraczanych do specjalnego paska na wygodniejsze, przylepiane do majtek, a był to już wielki postęp – tampaxy były Mount Everestem, na który nigdy nie odważyły się wejść. Nie wiem, jak sobie radziła z tym Sophie. Przypuszczam, że gdybyśmy były sobie bliższe, mogłybyśmy się nawzajem podciągnąć w takich sprawach. Ale było jak było. Miałam matkę, która się do niczego nie przydawała, równie dobrą siostrę, jeśli chodzi o przyjaciółki, z żadnymi z nich nie łączyły mnie przesadnie poufne więzy, rodem z powieści dla dziewcząt, takich, w których młoda bohaterka mogłaby powiedzieć drugiej:” och, Sally! Mogłabyś mi w czymś pomóc> moja mama jest beznadziejna , jeśli chodzi o artykuły higieny intymnej, a ja, wiesz, boję się, że jeśli nie dowiem się dokładnie, jak to zrobić , to gubię tampax w trzustce albo gdzie indziej”


miłej lektury :D

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Kochana pisam Twoj prezent pod choinke, bo mam w pracy niezle tyly :p :/ Ale w przerwie - Ty wiesz jak mnie wnerwia, ze moge tylko przejsc obok polki z ksiazkami ?! Nawet nie kupie zadnego szmatlawego brukowca... :( A jak wroce z Polski to bede juz tylko obladowna podrecznikami kursu :/ Wracajac - rozowy to moj ulubiony kolorek, ale zeby nie bylo : jeden z dwoch ;) Odnosnie kresek to pod koniec grudnia bede ciocia heh :p I to po raz pierwszy siostrzana, bo moja psiapsiolka urodzi coreczke :** Oj, bedzie sie lalo strumieniami na Sylwka za zdrowie mojej Nikoletki :) Nie jedyny to powod ale najsampierw za nowe zycie wypije !! :D Swoje tez, bo przeciez zaczynam od nowa... ;) Jestem taka podekscytowana - tyle okazji, to nie bedzie zwykla BANIA :D To bedzie bania na materacach hehe :P Czytajcie ksiazki, polski pieknym jezykiem jest - polski chlopczyku, polska dziewczynko sle pozdrowienia z dalekich stron :) :** Muaaa.... ;)