środa, 18 lutego 2009

Nie zagoi czas rozdartych ran


Znów zapadł zmrok tak samo czarny
Jak w tamtą noc
Nikt nie wie o tym jak bardzo cierpi
Bo w świetle dnia inną ma twarz
Dla ludzi trzyma ciepłe spojrzenia
Często uśmiecha się

Nie zagoi czas rozdartych ran
Nie zmieni się jej prośby treść x2

Lecz gdy przychodzi noc do jej domu
Czerwcowa krótka upalna noc
Ona co zawsze na pozór spokojna
Winem zalewa swój ból

Nie zagoi czas rozdartych ran
Nie zmieni się jej prośby treść…

Mogło być tak cudownie
Gdyby nam chciało się
Na próżno złość, nienawiść
Na próżno szkoda trwonić czas

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

… Bo tyle siebie znam ile oblicze sama z czarnych plam życiorysu...


Nie wiem jak zacząć. Bo już to sobie poukładałam i zaraz znowu zrobię bałagan.
A chcę napisać po prostu o tym, co mam Ci do przekazania. Często najtrudniej jest mówić o
najprostszych sprawach. Ma być krótko i treściwie. Komentarz o chwili powstał, bo ja zawsze
tracę to na czym mi zależy. I nie chodzi już o Artura ani o Ciebie. W listopadzie pojechaliśmy
do Polski. Wracając z cmentarza, poprosiłam o jakiś znak. Wtedy zupełnie przypadkiem spotkałam Kasię. Widząc ją pomyślałam, że spełni się moja prośba – byłam przekonana, że z dziadkiem będzie dobrze... Bo chciałam tylko jednego cudu ! Nawet jeśli byłby to ostatni cud w moim życiu !
Ale ktoś znowu miał w dupie mnie i wszystkich nas – nie umiem tego wybaczyć – obojętnie czy zdecydował los, Bóg czy przeznaczenie. Niech nikt nie mówi mi o wierze, ani o religii – od śmierci dziadka już się nie modlę... Zazdroszczę tacie, że przyjechał później. Nie zobaczył spojrzenia, które było pełne umierania, nie słyszał płaczu bez łez... Nie czuł jak mój żal i bezradność przeradza się
w prawdziwą nienawiść do życia ! Bo nienawidziłam ! Chciałam krzyczeć, krzyczeć i krzyczeć,
a wokół była tylko cisza ! Nie wiem po co Ci to mówię, przecież wszystko po moim powrocie odbiło się na Tobie... Obrzuciłam Cię winą za cały mój ból – miałeś rację, że nienawidziłam Ciebie.
Za to, że coś może tak boleć, chociaż Ty nie byłeś temu winny... Miałam ochotę Cię pobić za to, że
tam w Polsce nie mogłam nic zrobić !!... Czy kogoś obchodzi, że mi zależało skoro znów straciłam ?!


… Przeszłość jest tatuażem – nikt jej nie zmaże...


Widziałeś te wszystkie dyplomy, czytałeś wywiad ze mną. Ty mi gratulowałeś, dla mnie to tylko
sterta papierów i proszę Cię nie myśl, że przez te małe sukcesy, ja jestem kimś wielkim.
Wycinki z gazet pożółkną i zawsze gdzieś będą ludzie, dla których pozostane nikim...


… Bo tyle Ciebie znam ile z oczu Twych wypatrzeć zdołam...


Niczego się w Tobie nie dopatruje. Jednak bywa, że przyglądam Ci się bardziej niż na początku.
Minęło półtora roku, a Ty już jesteś częścią mojej rodziny. I podkreślę, że nie mówię o sobie -
bo wrosłeś w mój dom nawet dla tych, którzy ze mną nie mieszkają... Jesteś czymś więcej niż sofa, na której odpoczywasz – mebel zawsze można przestawić, zamienić, wyrzucić – a Ty po prostu
masz w mojej rodzinie swoje miejsce... Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę jak ważny jesteś dla moich rodziców, dla babci – dziadek też chciał się jeszcze z Tobą zobaczyć i nie dowiem się już
czy powiedziałby Ci wtedy, że jesteś głupi...


… Bo tyle Ciebie znam ile z ust Twych usłyszę...


Nie piszę tego żeby Cię przestraszyć albo sprawić przykrość tylko po to żebyś w słabszych momentach, kiedy czujesz się nie potrzebny albo jest Ci smutno i źle – przypomnij sobie gitarę,
fałszujące śpiewanie, kominek – mamę, tatę i gdzieś na końcu mnie...To my mamy życie, a nie życie nas – i chociaż to tylko chwile, życie bywa piękne...


… Bo tyle Ciebie znam ile zrozumieć zdołam z szeptu pod stołem...


Walentynki spędziłam z Twoim bratem. Urządziliśmy sobie wczesną podstawówkę z Darkiem.
Powiedział, że kiedyś dostanę tulipany nie tylko od taty. Że jego mogłam poprosić o powieszenie
obrazu. Że on pójdzie kiedyś ze mną na spacer. I chociaż sama w to nie wierzę, długo wtedy rozmawialiśmy, pisaliśmy w nocy smsy. A jak on mówił mi o tym, że rodzice mają z nim problemy, to odpowiedziałam mu, że też jestem HUBĄ... Ty mówisz, że stare z nas barany – ale mimo wszystko dobrze czasem znaleźć w sobie dziecko... Bo przecież tak lekko jest być dzieckiem, a nawet starym baranom może być czasem lżej. Zanim dałam Ci Walentynkę, tą głupią kartkę, wychyliłam kilka kieliszków likieru i chyba dlatego ją dostałeś, hehe...

… Jaki był ten dzień ?! Czy mnie wyniósł pod niebo, czy rzucił na dno ?!...


Ja wiem, że pewnie chciałbyś mnie widzieć inną. Może powinnam być inna. Tak naprawdę wcale
nie mam u Ciebie swojej szklanki i nie wiem czy nasze szczoteczki do zębów naprawdę się różnią.
Nie chcę mówić o tym jaka będzie Twoja przyszła żona. Nie powiem też jaką ja będę matką.
Bo nawet jeśli się ożenisz i urodzę dziecko – nawet jeśli sprzedam kiedyś dom – Ty nadal będziesz jego częścią... Przed chwilą Tomas do mnie dzwonił i mówił, że źlemasz gorączkę i boli Cię brzuch. Nie obchodzi mnie teraz Twoja żona, ani mój syn. Nie obchodzi mnie nawet ten list.
Ważne jest, że Ty masz jednak kogoś kto Cię budzi, a ja mam powód, dla którego zasypiam.
Bo są chwile kiedy nie mając nic - zostajemy dla siebie...

- F. do M.