sobota, 30 maja 2009

nie było...




nie było dwojga tak otwartych serc, ani tak podobnych gustów....
nie było dwojga tak sprzężonych uczuć....

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

http://www.youtube.com/watch?v=seUnvKL_3hQ



Wszystko o czym mówił ten człowiek
uświadomiło mi, że jednak trudno nam się rozmawia, bo wracają wspomnienia chwil z jego synem i tamtych lat... Niech będzie sekretem, że poprosił bym mówiła mu po imieniu - wzruszyłam się, bo przecież mogłabym nazywać go tatą... Nie wiem czego zabrakło bym była ich rodziną ?!...
Mówił, że jestem super i że takich ludzi jak ja się nie zapomina. Ja też nigdy nie zapomnę jak pragnęłam wyjść za jego syna. Może to głupio zabrzmi, ale nawet po czasie, który minął najbardziej brakuje mi... bycia żoną Artura - pewnie dlatego, że już wiem - nigdy nią nie będę...
Przez kontakt z jego ojcem czuję, że jestem bliżej niego, stąd emocje. On i ja to była magia...
Poprosiłam żeby nie pisał i nie dzwonił - i nie będę mówić po imieniu do ojca mojego chłopaka.
Bo choć już nim nie jest - to wszystko we mnie nadal jest jego...
I zamiast zdejmować mój włos z czyjegoś swetra, mogłabym zobaczyć jasne włosy Artura. Chociaż nie żałuję, że spędziłam ten dzień z kimś innym, błękit fal morskich dzielił mnie od błękitu najukochańszych oczu. Siedząc obok myślałam, że nie ten czas i nie to miejsce. A przecież tak chcę spojrzeć w te oczy kiedyś jeszcze... Bo kocham je od momentu, gdy w szkole podstawowej moja wychowawczyni spytała :

Paulinko, kim chcesz zostać w przyszłości ?!

Na co Paulinka odpowiedziała :

Jak dorosnę zostanę żoną Artura...

Wtedy siedziałam obok właściwego chłopca.

A dziś nigdy nie znajdę odpowiedzi, zadając sobie pytanie :

Czemu oświadczyłam się chłopczykowi w okularach ?!

Chciałam żeby okularnik ożenił się ze mną w Prima Aprilis...

Patrząc na niego i kochając myślę, że przecież Artur nigdy nie nosił okularów...


- Jadźka.