sobota, 7 marca 2009

Myśl w kształcie opowiadania




Etgar Keret

opowiadanie z książki pod zacnym tytułem: 8% z niczego


Myśl w kształcie opowiadania

To jest opowiadanie o ludziach, którzy mieszkali kiedyś na księżycu. Dzisiaj już nikogo nie ma, ale jeszcze przed kilku laty po prostu pękało tam w szwach. Ludziom na księżycu wydawało się, że są bardzo wyjątkowi, bo potrafili swoim myślom nadać kształt, jaki tylko chcieli. Kształt garnka albo stołu, a nawet rozszerzanych spodni. W ten sposób ludzie z Księżyca mogli przekazać swojej społeczności oryginalny prezent w postaci myśli o miłości w kształcie filiżanki do kawy lub myśli o wierności w kształcie wazonu.

To robiło wielkie wrażenie, wszystkie te ukształtowane myśli, tyle, że z czasem u ludzi na Księżycu wykrystalizował się rodzaj zgody na to , jak każda myśl powinna wyglądać. Myśl o miłości macierzyńskiej miała zawsze formę firanki, podczas kiedy myśl o miłości ojcowskiej przybierała kształt popielniczki, tak że obojętnie do jakiego domu byś nie przyszedł, zawsze mogłeś odgadnąć, jakie myśli jakie myśli w jakim kształcie będą cię oczekiwać uporządkowane na stoliku do herbaty w salonie.

Wśród wszystkich ludzi na Księżycu był tylko jeden, który kształtował swoje myśli w inny sposób. Był to młody chłopak, trochę dziwny, zaabsorbowany przez większość czasu nieco dokuczliwymi pytaniami egzystencjalnymi. Głowna myśl, która chodziła mu po głowie, była tego rodzaju, że wierzył, iż każdy człowiek ma przynajmniej jedną myśl dla siebie charakterystyczną, trwałą, podobną do siebie samej i też do niego. Myśl o barwie, objętości i zawartości, jaką tylko on sam mógł pomyśleć.

Marzeniem tego człowieka było zbudować pojazd kosmiczny, krążyć nim w przestrzeni międzygwiezdnej i zbierać wszystkie te szczególne myśli. Nie uczestniczył w żadnych wydarzeniach towarzyskich ani imprezach i cały swój czas poświęcał jedynie budowie pojazdu. Silnik do tego pojazdu zbudował w kształcie myśli o zaciekawieniu, mechanizm sterowania był z czystej logiki, a to zaledwie początek. Zebrał jeszcze mnóstwo zawiłych myśli, które pozwalały mu sterować i unikać niebezpieczeństw odległych przestrzeni, tyle że sąsiedzi, którzy obserwowali go podczas pracy, widzieli, jak nieustannie błądzi, bowiem jedynie ktoś, kto naprawdę nic nie rozumie, może nadawać myśli o ciekawości kształt silnika, podczas kiedy jest zupełnie jasne, iż taka myśl musi wyglądać jak mikroskop. Nie mówiąc już o tym, że myśl o czystej logice, jeśli nie ma trącić złym gustem, musi być w kształcie półki. Usiłowali mu to wytłumaczyć, ale po prostu nie słuchał. Od tego dążenia do znalezienia wszystkich prawdziwych myśli we wszechświecie przewróciło mu się coś w jego poczuciu dobrego smaku, nie mówiąc już o głowie.

Pewnej nocy, kiedy młody człowiek spał, zebrało się kilku spośród jego sąsiadów z Księżyca i z litości gotowy prawie pojazd rozebrali na jego myślowe składniki, a następnie złożyli od nowa. Kiedy młody człowiek wstał rano, w miejscu, gdzie stał pojazd, znalazł półki, wazoniki, termosy i mikroskopy, a cała ta sterta pokrywała smutną myśl o śmierci jego ukochanego psa, która przybrała kształt haftowanej serwety na stół.

Młody człowiek wcale nie był zadowolony z niespodzianki. I zamiast powiedzieć „dziękuje”, zaczął się wściekać i tłuc przedmioty w ataku szału. Ludzie na Księżycu przyglądali się z boku osłupiali. Wariowania bardzo nie lubili. Księżyc, jak wiadomo, jest ciałem niebieskim o bardzo małej sile ciążenia. A im mniejsza siła ciążenia ciała, tym bardziej zależne jest ono od dyscypliny i porządku, bowiem wszystkim rzeczom na nim wystarczy lekkie pchnięcie, by straciły równowagę. Jeśliby każdy, kto poczuję się odrobinę rozgoryczony, zaczął wariować, skończyłoby się to nieszczęściem. W końcu, kiedy zobaczyli, że młody nie zamierza się uspokoić, nie mieli wyjścia i m usieli pomyśleć o sposobie powstrzymania go. Pomyśleli więc jedną myśl o samotności o wymiarach trzy na trzy i umieścili go w środku, myśl wielkości karceru z bardzo niskim sufitem. I za każdym razem, kiedy dotknął niechcący którejś ze ścian, czuł takie jakby uderzenie zimna, co przypominało mu, że właściwie jest sam.

To w tej celi pomyślał sobie ostatnią myśl rozpaczy w kształcie powroza, zrobił z niej pętle i powiesił się. Ludzi na księżycu strasznie zachwycił pomysł powroza rozpaczy i pętli na jego końcu, od razu pomyśleli sobie o własnej rozpaczy i obwiązali ją sobie wokół karku. I tak wyginęli wszyscy ludzie na Księżycu, a jedyne, co zostało, to ten karcer samotności, tyle że po kilkuset latach gwiezdnych burz on też się rozleciał.

Kiedy pierwszy pojazd kosmiczny przybył na Księżyc, astronauci nie znaleźli nikogo. Znaleźli za to milion dziur. Początkowo astronauci myśleli, że te dziury to pradawne groby ludzi, którzy niegdyś mieszkali na Księżycu . Dopiero gdy zbadali je z bliska, odkryli, że te dziury były po prostu myślami o niczym.

Brak komentarzy: